W świecie, gdzie media społecznościowe lansują nierealistyczny ideał piękna, wielu z nas odczuwa presję, by ukrywać wszelkie „niedoskonałości”. A przecież trądzik, piegi, przebarwienia, zmarszczki to nie wada, ale norma.
Problemy ze skórą w pewnym momencie życia ma każdy człowiek
Dlaczego? Ponieważ media społecznościowe kreują sztuczny ideał piękna i nieprawdziwe wersje nas samych. Aplikacje takie jak Facetune, czy Photoshop wyrugowały z mainstreamu to, co nieperfekcyjne. Doszło więc do tego, że pokazanie się w sejfie bez makijażu uznawane jest za radykalny akt odwagi.
Pokochaj swoją skórę
A gdyby tak zamiast kompleksów, wstydu powiedzieć głośno – kocham swoją skórę taką, jaka jest? To właśnie hasło ruchu skóropozytywności (skinpositivity), który szturmem toruje sobie drogą w mediach społecznościowych, na wybiegach pokazów mody i na okładkach magazynów. Pod hashtagami: #skinpositivity, #realskin, #acnecommunity, #skinneutrality, #normalizenormalbodies możemy znaleźć już tysiące zdjęć pięknych naturalnych kobiet, które lubią swój wygląd, a to, co inni uważają za niedoskonałe, dla nich jest powodem do dumy.
Skóropozytywność
Fuj, ale jesteś brzydka!
O tym, z jakim ostracyzmem spotykamy się pokazując światu naszą prawdziwą twarz, przekonała się Em Ford, jedna z najważniejszych postaci ruchu skin positivity. Ta 30 -letnia dziś blogerka z Londynu, autorka kanału na Youtube My Pale Skin pięć lat temu opublikowała serię filmików, jak zrobić makijaż przy cerze trądzikowej. „Ale brzydka. Czy ona w ogóle myje twarz?”, „Nie mogę na nią patrzeć, co do cholery jest z jej twarzą” – to najłagodniejsze komentarze, jak pojawiły się pod jej filmem. Mimo zamaskowania niedoskonałości, ludzie i tak byli dla niej bezlitośni. “W makijażu dalej wyglądasz jak gówno, wyglądasz obrzydliwie” – pisali.
Dziś Em Ford ma ponad 700 tys. obserwatorów, męża, szczęśliwe życie i mówi odważnie: Kiedy usunęłam korektor z mojej twarzy, zniknął także mroczny cień z mojej duszy. Dziś możecie zobaczyć różnice w wyglądzie mojej twarzy, ale nie widzicie na zdjęciach tego, jak zmieniłam się ja sama – moje myśli, mój sen, to, jak chodzę, a nawet jak mówię. Dziś już wiem, że skóra z wypryskami może być piękna i życzę wam, abyście porzuciły traumy, wstyd i na nowo dostrzegły urodę swojego życia.
A co to jest normalność?
Wiele brandów kosmetycznych rezygnuje też z określania skóry mianem piękna, czy też klasyfikowania jej w kategoriach „normalna”, „sucha”, „tłusta”. Bo czy skóra sucha albo naczynkowa nie jest już normalna?
Zmiana dotyka też mediów i świata celebrytów. Kendall Jenner z widocznym trądzik przechadzała się na czerwonym dywanie na rozdaniu Złotych Globów. W kampanii z lipca zeszłego roku Asos pokazał modelkę z trądzikiem – Izzie Rodgers wywołując fale dyskusji. Jedna z najlepszych światowych agencji reklamowych, Ogilvy UK, ogłosiła zaś, że w kampaniach realizowanych dla marek nie będzie współpracować z influencerami, którzy retuszują swoje zdjęcia. Przedstawiciel firmy, Rahul Titus, w serwisie “The Drum” uzasadnił decyzję tym, że twórcy internetowi są postrzegani jako “autentyczna strona” marketingu, ale przez to, jak zniekształcone bywają dziś ich wizerunki, stali się szkodliwi dla użytkowników mediów społecznościowych.
Wnioski? Ruch ciało pozytywności pozwolił nam się cieszyć z naszych nadprogramowych kilogramów, fałdek, włosów na nogach, czy sterczących łopatek. Teraz czas uwolnić nasza skórę z opresji doskonałości.
Jesteście na to gotowe?
Ruch skóropozytywności (skinpositivity) szturmem toruje sobie drogą w mediach społecznościowych, na wybiegach pokazów mody i na okładkach magazynów. Pod hashtagami: #skinpositivity, #realskin, #acnecommunity, #skinneutrality, #normalizenormalbodies możemy znaleźć już tysiące zdjęć pięknych, naturalnych kobiet, które lubią swój wygląd, a to co inni uważają za niedoskonałe, dla nich jest powodem do dumy.